Typowy dzień z mojego życia w zdjęciach.

Typowy dzień z mojego życia w zdjęciach.


Hejka! Dzisiaj lekki i (chyba?) przyjemny post. No bo kto nie lubi oglądać zdjęć? Tak więc przedstawiam wam mój typowy dzień, kiedy idę do pracy. Każdy wygląda praktycznie tak samo (monotonia level milion). Jak wiecie (lub nie wiecie) pracuję w fabryce w Anglii na nocki, moja zmiana trwa 12 godzin, tak więc w dni pracujące nie zostaje mi wiele czasu dla siebie. Na szczęście, dzięki temu, że moja zmiana jest taka długa, mam też dużo dni wolnych.
Zapraszam was do spędzenia ze mną dnia od pobudki do zaśnięcia.


 Dzień dobry! Albo w sumie nie bardzo, bo wczoraj poszłam spać o 4 :(.

 Pierwsza i najważniejsza rzecz! Szklanka wody z rana!

 Druga najważniejsza rzecz - kawka!

 Poranne Strony dla oczyszczenia umysłu i spisania wszystkiego co wydarzyło się wczorajszego dnia.

 Po spisaniu PS zabieram się za 'pracę'. Do 12 staram się zajmować czymś związanym z blogiem, lub jakimś projektem. po prostu nie chcę zmarnować dnia w 100% więc poświęcam godzinę lub półtorej na bycie produktywną. Dzisiaj było to uzupełnienie Bullet Journala, zaplanowanie przyszłego tygodnia oraz rozpisanie planu tego postu.

 Codziennie punkt 12 zaczynam się malować. Każdego dnia (pracującego) mój makijaż jest identyczny, ponieważ po 3 latach pracy w wilgoci i w masce, która spoczywa na mojej twarzy, w końcu wypracowałam make up nie do zdarcia. Dajcie znać czy chcecie post na ten temat.

Gotowe!

 Czas na obiado-śniadanie - kasza jaglana z całą zawartością lodówki. A raczej resztą zawartości lodówki.

O 13 zazwyczaj zajmuję się jakimiś małymi porządkami - ścielę łóżko, ściągam pranie z suszarki, zbieram papiery, odkurzam itp.

Czas na chwilę relaksu.


I do roboty :(... Grube skarpety i ciepły polar to must have!

Przerwy mijają zdecydowanie zbyt szybko...



 W końcu w domu, gdzie zawsze czeka na mnie moja księżniczka! Czas na stęsknione pieszczoty!

PADAAAM!

Po kolacji czas na prysznic i wieczorną toaletę. Zazwyczaj robię to już w pół-śnie.

Kilka stron książki i do spania! A jutro od nowa to samo ;).

Okej więc to by było na tyle. Dzień wydaje się długi, ale na szczęście pracuję maksymalnie 3 dni z rzędu. Dajcie znać czy chcecie post o tym jak wygląda praca w fabryce, bo chętnie opowiem pokrótce. Teraz już uciekam do pracy, a jak :).

Buziaki,
P.

Aktualnie... / Currently... - Październik 2017 || Życiówka #4

Aktualnie... / Currently... - Październik 2017 || Życiówka #4

Hejka! Witam Was w nowym miesiącu! Dzisiaj będę miała dla trochę rzeczy do pokazania, ponieważ miałam urlop, a to się wiąże z tym, że miałam mnóstwo czasu dla siebie i na wyszukiwanie ciekawych rzeczy. Zapraszam do nowej porcji fajnych rzeczy!

Noszę... Reebok Classic i jeansowa kurtka


Moje dwa ulubione październikowe zakupy. Na buty czaiłam się już w sumie od wakacji, ale zawsze włączała mi się #grażynaoszczędzania i szkoda mi było £60. Ale, ale! Cierpliwi dostają podwójnie. Wakacje prześmigałam w trampkach z Primara, a na jesień kupiłam Reeboki za £40 i do tego w przepięknym kolorze pudrowego różu. (Reebok Classic Leather Golden Neutrals)
Dopełnieniem tych butów jest moja nowa jeansowa kurtka i wielki różowy szal. Przyznam szczerze, że to była moja stylówka tego miesiąca. Kurteczka jest z Forever 21 i wylicytowałam ją na Ebay za zawrotną kwotę £0.99. 
Niestety, teraz przyszła ta druga, prawdziwa jesień i obie rzeczy lądują w czeluściach szafy i czekają na lepsze czasy (i pogodę). 



Słucham - playlisty Indie Folk i nowa płyta Demi Lovato

Gdzieś przypadkiem mignęłam mi na Youtube jesienna playlista Indie Folk, włączyłam i przepadłam! Bardzo lubię tego typu muzykę, nic mnie tak nie relaksuję a do pracy sprawdza się idealnie! Zwłaszcza w ponure, deszczowe dni. 
Moje dwa ulubione kanały to: Mr. Foxx Frequency i alexrainbirdMusic.
 

Jak nie katowałam powyższtch playlist, to była to niesamowita  Demi Lovato, a dokładniej - jej nowa płyta. Jestem zakochana! Jej głos od kilku lat przyprawia mnie o ciarki. Moja najulubieńsza piosenka to "Tell ME You Love Me". Bardzo dawno nie miałam tak, żebym zakochała się w piosence od pierwszego przesłuchania. 

Oglądam - Riverdale i Demi Lovato - Simply Complicated

Jeśli jest tu ktoś, kto jeszcze nie ogląda Riverdale - zacznij oglądać! Niech Cię nie zwiedzie to, że fabuła dotyczy nastolatków. Zarówno ja, jak i moja 30 letnia siostra jesteśmy mega zakochane w tym serialu. Jest przepięknie nakręcony (nigdy w życiu nie wiedziałam tak pięknych obrazów w serialu), a akcja trzyma w napięciu w każdym odcinku. Miałam lekki stres, że w nowym sezonie poziom spadnie, ale w ogóle sie nie zawiodłam i pierwszy odcinek oglądałam jak na szpilkach z ciarkami na plecach. Polecam!

W tym miesiącu na YouTube wyszedł dokument o Demi Lovato. Jestem jej fanką od wyjścia jej pierwszego dokumentu "Stay Strong", który (dzięki temu nowemu) okazał się wielką bujdą (:D). Ale bez spojlerów. Film jest mega szczery i poruszający. Demi opowiada o początkach swojego nałogu, o momencie w którym sięgnęła dna oraz wyjaśnia kilka rzeczy, które nigdy nie były wyjaśnione. Generalnie jeśli znasz angielski, polecam obejrzeć, nawet jeśli nie jesteś wielką fanką.

Robię - Planner


Nadal 'męczę' Planner na nowy rok dla was. Musze go skończyć do początku grudnia, więc muszę się spinać. styczeń już gotowy, pozostało mi dokończyć bazę. Tutaj macie maluuutki podgląd.

Używam - John Frieda go blonder, MILVA szampon z chininą


O obu produktach planuję post, więc nie będę się jakoś super rozpisywać.
Baaardzo chciałam rozjaśnić włosy, już od dłuższego czasu. Niestety mam mega delikatne włosy, więc jak robię im krzywdę to się mszczą i wypadają mi na potęgę. Szukałam czegoś co nie wymęczyłoby ich tak bardzo i znalazłam! Zapłaciłam za butelkę £5, a efekt uzyskałam dokładnie taki, jaki chciałam. Włosy są jaśniejsze o 2-3 tony na końcówkach bez widocznego zniszczenia ich.
Szampon - cudo! Warto go zamawiać z Bułgarii ;). Włosy przestały wypadać praktycznie do zera. Pierwszy raz w życiu! Szykuję post na temat produktów których używam na porost włosów, także czekajcie. 

Piję - Herbata z pomarańczą, miodem i sokiem malinowym


To mój jesienny ulubieniec wszech czasów. Nie przepadam za herbatą, ale w takiej postaci w zimne wieczory tu po prostu NIEBO! 

Dobra to chyba by było na tyle. To i tak sporo jak na mnie. Dajcie znać co wy kochałyście w tym miesiącu! 
W tym odcinku nie dodaję zdjęć, bo niestety czas mnie goni, ale pamiętajcie, że jestem też na Insta i na Fejsie. 

Buziaki,
P.

DIY: Spersonalizowana boho torba.

DIY: Spersonalizowana boho torba.


Heej! Dzisiaj w końcu zebrałam się na jakieś DIY. To konkretnie miałam w planach już od ponad roku, więc OTO JESTEM!
No więc pokaże wam mega banalną instrukcję na spersonalizowanie szmacianej torby. W planach mam jeszcze dwa posty z tej serii, także czekajcie, bo będą naprawdę fajne.

Co potrzebujesz?

  • Kątomierz! zapomniałam o kątomierzu!
  • Torbę zakupiłam na Ebay, ale myślę, że bez problemu znajdziecie ją na allegro. 
  • Co do mazaków - użyłam CD markerów, bo są nie do zdarcia i są mega nasycone (?) na materiale. Ale w przeszłości używałam też zwykłych cienkopisów SIGMA i też zdały egzamin pralki i deszczu.
  • Gumka do ścierania też się przyda, ale jak będziecie rysować delikatne linie to nie będą one potem widoczne.

Instrukcja

Zanim zaczniesz, zajrzyj proszę do mojego postu z instrukcją rysowania mandali, bo bez niej ani rusz.

1. Narysuj mandalę według mojej instrukcji (lub innej :)).


 2. A potem analogicznie dorysuj kilka innych, według własnego uznania.


3. Okej to czas na napis. Zdaję sobie sprawę, że normalni śmiertelnicy nie umieją pięknej kaligrafii. Moim sposobem na to jest po prostu wydrukowanie napisu i przekalkowanie go. Torby mają zazwyczaj mega cienki materiał, więc nie jest to problemem.



I to tyle! Mówiłam, że będzie mega łatwo!

Pochwalcie się swoimi efektami. Możecie mnie oznaczać na Instagramie.

To by było na tyle, widzimy się w środę w kolejnym poście o Bullet Journalu.

Buziaki,
P.


Bullet Journal: Jak zacząć? #2 || Must Have!

Bullet Journal: Jak zacząć? #2 || Must Have!


Hej hej! Co u was? Deszczowo? Mi się niestety kończy już urlop, a żeby było jeszcze przyjemniej to się rozchorowałam...
Okej, więc w drugiej odsłonie mojej serii o początkach z BuJo chciałabym wam pomóc z ustaleniu tego co na początek musi się znaleźć w waszym zeszycie. No wiecie, zanim sami się przekonacie czego tak naprawdę chcecie od waszego zeszytu.
Kolekcji jest mnóstwo do wyboru (tutaj podałam ponad 50), ale na początku nie da rady ich wszystkich wprowadzić. Poza tym znaczna większość okaże się dla Ciebie bezużyteczna.
Przedstawię Wam 5, które moim zdaniem są niezbędne od początku prowadzenia Bullet Journala.

Future Log


Przyznam szczerze, że na początku nie doceniłam Future Loga i go nie zawarłam w  pierwszym zeszycie (to nie jedyny błąd, który popełniłam na początku, pisałam o tym tutaj). Uważałam, że to kompletnie nie dla mnie, bo jak myślę o robieniu dalekosiężnych planów to dostaje ciarek (serio!). To był błąd i szybko zabrakło mi miejsca, gdzie mogłabym wpisać moje urlopy, urodziny dalszej rodziny oraz wizyty u lekarza. Dzięki temu mogę też sprawdzić kiedy ostatni raz byłam z Molly u weterynarza lub ile minęło od ostatniego przeglądu u dentysty. W tej chwili nie jest to może najczęściej używana przeze mnie strona, ale na pewno jest bardzo przydatna i nie wyobrażam sobie jej nie mieć. 

Wish List

 Często tak mam, że o czynms marzę, coś mi się mega spodoba lub po prostu by mi się przydało, ale aktualnie krucho u mnie z kasą lub szkoda mi wyciągać na to zaskórniaki. Parę miesięcy później wpada mi ekstra gotówka lub mam urodziny i nagle mam pustkę w głowie. Znasz to? Myślę, że tak. Teraz wszystkie zachcianki i inne 'przydasie' zapisuję w moim Bullet Journalu i nie muszę się martwić o nietrafione prezenty, lub takie wymyślane na siłę na poczekaniu. Wykreślanie tych wszystkich rzeczy z mojej długiej listy jest też mega satysfakcjonujące. 

Książki/ Filmy


W tym przypadku, podobnie jak wyżej, listy przydadzą się zapominalskim. Ciężko zapamiętać wszystkie najnowsze tytuły, które wychodzą lub te, które polecają nam znajomi. Tak więc teraz masz miejsce, żeby je wszystkie spisać.

Habit Tracker




Habit Tracker to jedna strona, która jest niezbędnym narzędziem samorozwoju, na którym nam wszystkim zależy. Jeśli jest ktoś, kto jeszcze nie za bardzo ogarnia te tematy, to już tłumaczę czym jest ta dziwna tabelka. Pomaga Ci ona wprowadzić do Twojego życia nowe, dobre nawyki (oraz śledzić Twoją systematyczność). Wymyślasz nawyk, jaki chciałbyś u siebie wprowadzić, a następie rozpisujesz tyle kratek, ile dni ma dany miesiąc. Teraz wystaczy zamalowywać jedną kratkę każdego dnia, którego zrobiłeś to, c miałeś zrobić.
Każdy ma swój sposób na rozrysowanie go. Ja aktualnie używam tego mniejszego, ponieważ kompletnie nie umiałam rozmieścić tej wielkiej tabeli w moim zeszycie. 
Zapomniałam dodać w pierwszym poście tej serii o błędzie, który popełniłam na początku. Nie róbcie zbyt obszernych Habit Trackerów. Na początku upychałam w niego po kilkanaście nawyków, a potem kompletnie nie miałam czasu z wykonywaniem ich, bo było ich po prostu za dużo, żeby je wszystkie zmieścić w jednym dniu czy nawet tygodniu. 
Wskazówką ode mnie jest to, że możecie tam umieścić swoją pielęgnacje, żebyście mogli sprawdzić czy w tym tygodniu już nakładałyście maseczkę lub robiłyście peeling.

Brain Dump


Czym jest pisałam w tym poście.
Ja mój Brain Dump mam w oddzielnym zeszycie, ponieważ mam milion pomysłów na minutę, ale większości fajnie sprawdzi się w BuJo. Polecam wygospodarowanie jednej strony na spisanie swoich pomysłów, rzeczy których nie można przypasować do żadnej kolekcji, nowe projekty, cokolwiek ci przyjdzie do głowy a nie chcesz o tym zapomnieć. Wydaję się mało potrzebną rzeczą, ale wierz mi, że z czasem Twoje "Zrzuty Mózgu" będą coraz bardziej obszerne i niezbędne!


.Okej no więc to by były już wszystkie propozycje jakie dla Ciebie mam. Polecam poszukać na Pintereście inspiracji do tych stron, ponieważ jest ich tam milion! Koniecznie dajcie znać czy post się przydał albo bez jakich stron wy nie wyobrażacie sobie Bullet Journala.

Buziaki,
P.
4 małe nawyki, które zmieniły moje życie na lepsze!

4 małe nawyki, które zmieniły moje życie na lepsze!



Hejka! Co tam u was? Jesień nadal piękna i słoneczna? W Anglii niestety od wczoraj zimno, mokro i mgliście... Ale grunt to nie tracić dobrego nastroju i motywacji!
A żeby było łatwiej, postanowiłam podzielić się z wami nawykami, które sobie wypracowałam w ciągu ostatniego roku. Są to male, codzienne czynności, które pomagają mi prowadzić satysfakcjonujące (dla mnie) życie. Nie zajmują one dużo czasu, obiecuję! Słowo osoby, która pracuje 12 godzin dziennie.

Ogarnianie przed snem


Nie, nie mam tu na myśli Twojej wieczornej pielęgnacji, bo to raczej oczywiste. 
Chodzi mi o małe uprzątnięcie Twojego domu. Przyznam szczerze, że jestem straaaszną bałaganiarą. Mam tak od dziecka. Nie potrafię odkładać rzeczy na swoje miejsce, po prostu  mi nie po drodze. ALE! Paradoksalnie, nienawidzę kiedy w domu panuje nieporządek. Kiedy wstaję rano, schodzę na dół i widzę bałagan, w kuchni niepozmywane naczynia to momentalnie mam zły humor. Tak więc postanowiłam zastosować się do pewnej mądrości, którą kiedyś przeczytałam: 
"If you don't like something, change it. If you can't change it, change your attitude."
Teraz, codziennie wieczorem. Przed pójściem spać, robię mały obchód po domu i po prostu go ogarniam z grubsza. Wyrzucam papierki, zmywam naczynia, odkładam rzeczy na miejsce, składam koce i ugniatam poduszki. Zazwyczaj zajmuje mi to 10-15 minut, które najprawdopodniej poświęciłambym na scrollowanie Instagrama. Te kilkanaście minut zapewniło mi spokojne poranki, codziennie. Polecam to uczucie wszystkim bałaganiarom.

Planowanie


Nienawidzę planować, ale od tego bardziej nienawidzę uczucia zmarnowanego dnia! Nauczyłam sie o sobie jednej rzeczy - jeśli nie zaplanuję dnia to... go przebimbam. Jestem mistrzem marnowania czasu. Jestem mega leniwa a moje zamiłowanie do seriali na pewno nie pomaga w byciu produktywną. 
Moim sposobem walki z tym jest Bullet Journal. Ale tobie może się sprawdzić jakikolwiek inny planer. Ważne, żeby spełniał swoją rolę. Dwa lata temu zaczęłam planować swoje dni. W przeciwieństwie do większości ludzi, nie dlatego, że mam tyle roboty, ja założyłam zeszyt, ponieważ miałam za dużo wolnego czasu do wypełnienia. Tak więc jak już rozrysuję tą rozkładówkę dzienną, napisze w punktach kilka zadań to żal nie zamalować tych pustych kółeczek. Jeśli choć jedno nie zostanie zamalowane jestem na siebie zła i zawiedziona. Taka magia zwykłego zeszytu. Dzięki temu postał ten blog i jakoś staram się go prowadzić. 
Tak więc odkąd planuję dni nie przelatują mi przez palce, nie są identyczne. Mam motywację do działania a pomysły na nowe projekty jakoś same wpadają. Kiedy mam dłuższą lukę w ciągu dnia to wypełniam mój zeszyt kolekcjami, co jest przynajmniej kreatywnym zajęciem (w przeciwieństwie do oglądania YouTube całymi dniami).
Polecam spróbować, zbliża się nowy rok. To najlepszy moment, nie tylko żeby zmienić życie, ale też zacząć prowadzić planer. 

Poranne Strony


Jakieś pół roku temu miałam naprawdę kiepski okres w życiu. Nienawidzę lekarzy i unikam ich jak ognia (wiem, bardzo dojrzałe...). Postanowiłam więc poradzić sobie z moją depresją domowymi sposobami. Przypomniałam sobie o Porannych Stronach, które prowadziłam przez kilka tygodni po przeczytaniu "Drogi Artysty". Wtedy dość szybko się poddałam, więc postanowiłam dać temu jeszcze jedną szansę. 
Poranne Strony to ćwiczenie polegające na spisywaniu swoich myśli. Codziennie rano,zaraz po obudzeniu, Twoją pierwszą czynnością powinno być spisanie ręcznie 3 stron swoich myśli. Po prostu siadasz i piszesz cokolwiek przyjdzie ci do głowy.
Brzmi banalnie, wiem. Muszę przyznać, że ja też na początku byłam nastawiona bardzo sceptycznie, jednak bardzo mi to pomogło. W sumie nadal pomaga. Oczyściłam umysł, poukładałam w głowie, a w tej chwili wszystkie negatywne emocje i depresyjne myśli wyrzucam z siebie na bieżąco. Spisuje je, przewracam stronę i nigdy więcej do nich nie wracam. 
Uwierzcie mi, że w tej prostocie tkwi magia. Efekty zobaczyłam po około miesięcu. Na początku było mi mega ciężko i zajmowało mi to aż godzinę! W tej chwili 20 minut wystarczy, a czasami trzy strony to dla mnie za mało. Wytrzymajcie pierwszy miesiąc a wejdzie wam to w nawyk i nie będziecie chcieli przestać. 
Poza tym to bardzo dobre ćwiczenie pisma ręcznego no i super pamiątka, bo w sumie jest to pamiętnik. 

Książka zamiast telefonu


Nie zabieram już telefonu do łóżka. Zamiast tego towarzyszy mi książka. Kiedy jestem mega zmęczona, nawet 10 minut czytania robi robotę. 
Rok temu zaczęłam pracować na nocną zmianę. Zawsze uważałam się za sowę, której najlepiej pracuje się w nocy. Myślałam więc, że nie będę miała problemu z tą zmianą. No i się pomyliłam. O ile wytrzymanie całej nocy w pracy nie stanowiło dla mnie żadnego problemu, tak rozregulowanie systemu dnia i nocy było dla mnie wręcz niszczące. To nawet nie było tak, że nie mogłam długo zasnąć na wolnym. Nie, ja nie mogłam W OGÓLE zasnąć. po prostu leżałam wściekła do 10 rano a potem wstawałam i zaczynałam dzień zła i zmęczona (nic dziwnego, że wpadłam w depresję). 
Tak więc znów starałam się poradzić sobie z tym na własną rękę. Próbowałam medytacji, filmów, melatoniny, liczenia baranów i nic. Nic nie pomagało. W końcu rozwiązanie okazało się być prostsze niż myślałam. Już nie męczę oczu ekranem telefonu przed snem, teraz wybieram spokojne lektury, które pomagają mi się wyciszyć. Bezsenne noce nadal mi się zdarzają, ale zdecydowanie rzadziej. Teraz, wiem że jeśli nie mogę zasnąć to pod żadnym pozorem nie powinnam sięgać po telefon. Chociaż nie wiem jak by mnie zżerała nuda, nie dotykam go. To jedyny sposób, żeby w końcu zasnąć. 
Także jeśli uważasz, że nie masz czasu na czytanie to wiem, że to bujda, ponieważ ja czytam nawet po pracy, którą kończę o 2:30.


Okej to by było na tyle z moich złotych rad. Mam nadzieję, że pomagam chociaż jednej osobie. Dajcie znacie jakie są wasze codzienne nawyki i czy stosujecie te co ja. 
Jak zwykle zapraszam na Insta gdzie jestem codziennie, oraz na Fejsa, żeby nie przegapić żadnych postów. 

Buziaki,
P.
Aktualnie... / Currently... - Wrzesień 2017 || Życiówka #3

Aktualnie... / Currently... - Wrzesień 2017 || Życiówka #3


Hej hej hej! Witam was w serii w której opowiadam wam o rzeczach które lubiłam/robiłam w poprzednim miesiącu. Myślę, że nie ma sensu przedłużać, przejdźmy do rzeczy.

Oglądam... ATYPOWY


Ale to chyba żadne zaskoczenie.
Jak tylko zobaczyłam zwiastun to od razu wiedziałam, że będę oglądać. Bardzo lubię nietypowych (atypowych :P) ludzi. Uwielbiam ich nieprzewidywalność i jestem ich mega ciekawa. Do tej grupy ludzi wliczają się także ludzie z różnego rodzaju zaburzeniami. Ucieszyłam się więc, że postaje pozycja, która umożliwi mi 'poznanie' człowieka z autyzmem. I tak, zdaję sobię sprawę, że ta choroba jest dużo bardziej skomplikowana, każda osoba z autyzmem jest inna, a w serialu zostały  przedstawione bardzo stereotypowe cechy. Jednak to zawsze coś. Zawsze poznałam chociaż jeden 'typ' takiej osoby.
Uwielbiam głównego bohatera Sama, kocham jego siostrę a ojciec to po prostu czyste złoto. W sumie jedyną bohaterką, której szczerze nie cierpiałam to matka. Ja rozumiem jej problem, tragizm jej postaci, aczkolwiek baaardzo irytująca osoba. Serial jest przezabawny, rozczulający i czasami mega wzruszający. Polecam!

Słucham - Taco Hemingway i Harry Styles



Powiem tylko tyle - idealna do jazdy samochodem. I ten bit <3.


Piękna, spokojna, akustyczna piosenka. Idealna na jesienne wieczory przy świeczce (lub kilku).

Czytam.... HYGGE Klucz do szczęscia.

 

Yyy. Dobra też się skusiłam na to całe hygge! Ale... bardzo się zawiodłam. Nie wiem, może ta książka jest tak napisana dziwnie. Bo na każdej stronie przeplata się słowo 'świeczki' i 'przyjaciele'. Nie wiem dlaczego ludzie piszą tak długie książki na temat tej duńskiej filozofii, bo moim zdaniem dałoby się to wytłumaczyć na ulotce. Może w drugiej połowie się rozkręci i dowiem się czegoś nowego, zobaczymy. 

Kocham... Pędzle z Aliexpress



Jestem nimi zachwycona! Są mega miękkie, cudownie blendują cienie i kosztowały 3 funty. Czego chcieć więcej od pędzli. Szykuję post z zakupami z Alie a w nim będzie dużo recenzji pędzli, więc czekajcie!
Tutaj link.

Zaczynam... Tworzenie planera na przyszły rok


Planera dla was, bo ja mam mój Bullet Journal. Ale może niektórym z was nie chcę się go tworzyć, więc wychodzę wam na przeciw. Przyznam wam szczerze, że to moje małe marzenie - wydanie planera. Ale póki nie jest to możliwe, mam zamiar stworzyć darmową wersję do wydrukowania w domu. Kupujcie segregatory A5 i czekajcie na styczeń :).

Zdjęcia z września





Po więcej zdjęć zapraszam na mojego Instagrama
Copyright © 2014 Damn, Girl! , Blogger