10 rzeczy, które zaskoczyły mnie w Anglii
Hej, dzisiaj mam dla was listę rzeczy, które zaskoczyły mnie po przyjeździe do Anglii. Starałam się omijać takie punkty jak np. dwa krany i brak gniazdek w łazience, tylko wyszukać informacje o których może jeszcze nie wiedzieliście. Bez zbędnych wstępów, zapraszam do czytania.
1. To nie prawda, że Anglicy nienawidzą emigrantów. Jest wręcz przeciwnie, są bardzo ciekawi naszej kultury, języka, kraju. Pracuję akurat w miejscu gdzie na 20 polaków przypada 5 Anglików i 10 Litwinów. Wszyscy są bardzo mili i chętni nauki języka polskiego!
2. Wszyscy są naprawdę bardzo mili! Wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że wchodzę do sklepu/urzędu/banku i spotykam tam przesympatycznych ludzi, którzy naprawdę chcą mi pomóc, bez łaski, bez wymuszonego uśmiechu.
3. Jedzenie albo nie ma w ogole smaku, albo jest zalane octem. Majonezy, ketchupy, chipsy, salatki - wszystko z octem. Za to makarony, ziemniaki itp nie mają grama soli...
4. Ceny! Sa naprawde niskie. Najniższa stawka tutaj to 6,5 f/h a w Polsce powiedzmy, że tyle samo tylko ze zł. Tutaj za porządne zakupy na dwa dni płacimy 8 funtów, a w Polsce 50 zł minimum! Mimo ze zarabiasz mało, to da się za to żyć. Nie przeżyć, żyć.
5. Paracetamol - lekarstwo na WSZYSTKO. Dosłownie, cokolwiek by się ne stało - zapalenie ucha, chora trzustka, grypa - dostaniesz paracetamol. Lepiej leczyć się w Polsce, albo prywatnie. A my narzekamy na naszą służbę zdrowia...
6. Używane rzeczy za półdarmo. Albo za darmo, leżą po prostu na ulicy. Cudowny zwyczaj Charity-shopów. Oddajesz za darmo ubrania, meble, wyposażenie wnętrz, dosłownie wszystko. Ktoś inny przychodzi i kupuje to za bardzo małe pieniądze, a cały dochód sklepów przekazywany jest na cele charytatywne (na każdym takim sklepie jest napisane do kogo pójdą Twoje pieniądze). Przykład? Termoloki Remingtona (nowe) widziałam ostatnio za 2 funty, nowe cienie do powiek z NYC kupiłam za 25p. Mogłabym wymieniać i wymieniać.
Nadal za mało? Wystarczy, że przejdziesz się po swojej okolicyi napewno znajdziesz coś fajnego pod domem sąsiada. Ludzie non stop wystawiają coś pod drzwi z karteczką "FREE". Meble, telewizory, odtwarzacze, ostatnio mój sąsiad wystawił piękny gramofon, ale kiedy po niego wróciłam już go nie było :(. Tak po prostu. Jeśli Ty czegoś nie potrzebujesz, a ktoś inny mógłby skorzystać to czemu by nie oddać?
7. Anglicy nie odczuwają zimna! Dosłownie! Ludzie-Morsy. Kiedy jest 5 stopni wychodzę z domu w kurtce, szaliku i kapturze, Anglicy chodzą w koszulkach na krótki rękaw. Najbardziej szokujące jest ubieranie dzieci tak lekko. To jest dla mnie mega bolesny widok, kiedy ja zamarzam, bo wieje niemiłosiernie, a dzieciaki jeżdżą na rowerach w cieniutkich bluzeczkach... Brrr!
8. Ładne Angielki nie istnieją? Poważnie. Jak widzę na ulicy ładną kobietę to albo to jest Polka, albo Turczynka, albo Pani jeszcze innej narodowości. Płeć piękna pochodząca z Anglii albo nie dba o siebie w ogóle, albo robi to przesadnie. Bardzo mocny, ciężki makijaż, który bardziej szpeci niż upiększa, albo jego całkowity brak, odrosty, wyciągnięte dresy i niezadbane ciało. Co się dzieje z tymi kobietami...?
9. Mnóstwo Polaków. Nie zrozumcie mnie źle - nie urodziłam się wczoraj. Zdawałam sobie sprawę, że jest ich tutaj sporo, ale nie że aż tyle. Czasami idąc na miasto zapominam, że jestem w obcym kraju, ponieważ na ulicach króluje język polski. W moim miasteczku, wg Wikipedii mieszka ok 23 tys mieszkańców. Ostatnio dowiedziałam się, że mieszka tutaj też 3 tysiące Polaków! Jeśli chodzi o emigrantów, jest nas tutaj zdecydowana większość. Jest nas tak dużo, że Litwini, Słowacy, a nawet Anglicy też zaczynają mówić, a raczej używać wielu zwrotów po polsku (wiadomo, które najłatwiej m przyswoić...).
10. W pracy naprawdę posiadasz prawa! Pracuję w fabryce, wiadomo, nie jest to high-life. Ale naprawdę wszyscy dbają o moje prawa. O to, żebym miała dwie 30 minutowe przerwy podczas 8 h dnia pracy, żebym nie podnosiła sama nic co waży więcej niż 10 kg, na żadnym stanowisku nie można pracować samemu, a do toalety możesz chodzić nawet co 10 minut jeśli masz taką potrzebę. Wiadomo, są plusy i minusy. Niektórzy za bardzo wykorzystują swoje prawa, zapominając o obowiązkach, czasami uciążliwe jest ciągle proszenie kogoś żeby pomógł Ci coś przenieść o pół metra, ale rozumiem, że to wszystko w trosce o zdrowie pracownika.
A Was coś zaskoczyło za granicą? Dajcie znać w komentarzach.
8. Ładne Angielki nie istnieją? Poważnie. Jak widzę na ulicy ładną kobietę to albo to jest Polka, albo Turczynka, albo Pani jeszcze innej narodowości. Płeć piękna pochodząca z Anglii albo nie dba o siebie w ogóle, albo robi to przesadnie. Bardzo mocny, ciężki makijaż, który bardziej szpeci niż upiększa, albo jego całkowity brak, odrosty, wyciągnięte dresy i niezadbane ciało. Co się dzieje z tymi kobietami...?
9. Mnóstwo Polaków. Nie zrozumcie mnie źle - nie urodziłam się wczoraj. Zdawałam sobie sprawę, że jest ich tutaj sporo, ale nie że aż tyle. Czasami idąc na miasto zapominam, że jestem w obcym kraju, ponieważ na ulicach króluje język polski. W moim miasteczku, wg Wikipedii mieszka ok 23 tys mieszkańców. Ostatnio dowiedziałam się, że mieszka tutaj też 3 tysiące Polaków! Jeśli chodzi o emigrantów, jest nas tutaj zdecydowana większość. Jest nas tak dużo, że Litwini, Słowacy, a nawet Anglicy też zaczynają mówić, a raczej używać wielu zwrotów po polsku (wiadomo, które najłatwiej m przyswoić...).
10. W pracy naprawdę posiadasz prawa! Pracuję w fabryce, wiadomo, nie jest to high-life. Ale naprawdę wszyscy dbają o moje prawa. O to, żebym miała dwie 30 minutowe przerwy podczas 8 h dnia pracy, żebym nie podnosiła sama nic co waży więcej niż 10 kg, na żadnym stanowisku nie można pracować samemu, a do toalety możesz chodzić nawet co 10 minut jeśli masz taką potrzebę. Wiadomo, są plusy i minusy. Niektórzy za bardzo wykorzystują swoje prawa, zapominając o obowiązkach, czasami uciążliwe jest ciągle proszenie kogoś żeby pomógł Ci coś przenieść o pół metra, ale rozumiem, że to wszystko w trosce o zdrowie pracownika.
A Was coś zaskoczyło za granicą? Dajcie znać w komentarzach.
Buziaki,
P.
P.